Kategorie
Wszystkie wpisy

„To tylko kilka dni”

Kojarzycie program, co go jeszcze nie ma, ale już się o nim mówi, tak głośno i raczej źle? Odzywają się głównie osoby, które przy okazji deklarują, że nie obejrzą ani jednego odcinka i że wcale nie trzeba oglądać, żeby móc krytykować. Wiecie, ten z ludźmi z niepełnosprawnościami, celebrytami i opiekunami.

Jakiś czas temu proponowano mi w nim udział.

Proponowano w taki sposób, że zrozumiałam, że ma być to program, skupiający się na najbliższych osób z niepełnosprawnościami, których roli i ważności w życiu OzN często się nie dostrzega i nie docenia A to tacy ludzie-tlen. Tak samo niezbędni do życia. Tak samo ich nie widać. I w sumie niezbyt często, jeśli wszystko działa normalnie, zauważasz, że oddychasz. Pomyślałam, że stwarza się właśnie okazja, żeby ci ludzie, umożliwiający życie osobom z niepełnosprawnościami, oddzielili się, stanęli w świetle i pokazali. Mogłoby temu towarzyszyć takie publiczne i głośnie: „ Jesteś ważny, chyba na co dzień tego nie doceniam, dziękuję, że jesteś” z ust osób z niepełnosprawnością. A przy okazji można by zwrócić uwagę na rzeczywistość osoby towarzyszącej OzN. Zobaczyć, czy i w jaki sposób ta rzeczywistość jest zdeterminowana przez niepełnosprawność. Jak ta niepełnosprawność wpływa na zawieranie i utrzymywanie związków, sytuację materialną, kondycję fizyczną i psychiczną opiekuna.

Poza tym, na widok pierwszej wiadomości z propozycją udziału w programie, połączyły mi się w głowie kropki: „telewizja TTV”, „osoba znana” oraz niepełnosprawność” i pojawiło się przeczucie, że tą „osobą znaną” będzie Przemek Kossakowski. Przemek, w którego zachowaniu widzę otwartość, chęć zrozumienia i brak poczucia bycia kimś „bardziej”, „wyżej” i „dalej” od człowieka, z którym akurat się styka. Nieważne kim ten człowiek jest i czym się zajmuje. A to wszystko na poziomie, którego ja sama jeszcze nie osiągnęłam. Wiem, że nie osiągnęłam. Przekonałam się o tym ostatnio, słuchając różnych teorii o opętaniach. Dla opowiadającego – mojego rozmówcy – temat był ważny. Wierzył w to, co mówił. Żył tym. A ja odwracałam głowę i wypuszczałam powietrze przez zaciśnięte zęby. Z wyrazem zniecierpliwienia na twarzy, tylko czekałam, aż skończy. Komuś z boku odczytanie mojego stosunku do opętań zajęło 10 sekund. I to ze skomentowaniem. Podczas gdy Kossakowski słysząc, że nosi na sobie urok, całkiem poważnie dopytywał szeptuchy, skąd ten urok się wziął i z autentycznym zaciekawieniem czekał na odczynianie. Tego się nie da zagrać. Choćbyś nic nie mówił, twoje nastawienie do odmienności zdradzi mikroekspresja i mowa ciała.

Chciałabym się tego podejścia od Przemka nauczyć. Ekscytowałam się tym, że oto widzę przede mną ku temu okazję. Okazję wpuszczenia do życia co najmniej jednego fajnego człowieka. Poza tym mama dostałaby nagrodę za wysiłki i zadbała o sobie na jakimś wyjeździe. I jakoś tak szło dalej to moje myślenie w tym pozytywnym kierunku. Zastanawiałam się, co jeszcze dobrego mogłoby z tego wyniknąć. Jakie inne możliwości otworzyć. Myślałam o pieniądzach. Pamiętam też niedowierzanie. Oto siedzę zabunkrowana prawie że w lesie, na wsi, o której istnieniu wiedzą tylko jej mieszkańcy i ich rodziny i oto widzę, jak tu też docierają okazje. Słowem: widziałam możliwości, a nie problemy. Być może moje tak lekkie podejście było spowodowane tym, że czułam od początku, że do mojego udziału nie dojdzie i za chwilę to będzie jasne dla każdej ze stron. Z jednego oczywistego powodu: radzę sobie z codziennością. Sprawdzałam to już wielokrotnie z dala od bliskich. Przez lata, nie dni. Może dlatego raczej się rozmarzyłam, dałam się ponieść, a nie realnie oceniałam sytuację.

Tym bardziej zaskoczyła mnie ta krytyka. I zawstydziła. Jak zwykle ten wstyd. To uczucie z całej gamy dostępnych uczuć towarzyszy mi chyba najczęściej. Głupio mi było, że nie pomyślałam szerzej, nie zastanowiłam się nad innymi aspektami tej propozycji. Ale potem, na szczęście, przyszła mi myśl w obronie ego, że program Down the Road dostawał po głowie tymi samymi zarzutami, też jeszcze przed emisją. I ulżyło mi, że wczoraj to samo powiedział Przemek. Odpowiedź na te zarzuty: tylko celebryci zarabiają, utrwala się stereotyp, ableizm, otarcie z godności, zawarta jest w dwóch sezonach programu, ofertach pracy, z których skorzystali uczestnicy, książce o jednym z nich, kanale na YT uczestniczki i w pewnie jeszcze kilku innych inicjatywach, które dzięki programowi się zadziały, a o których nie wiem, bo nie nadążam za tempem, w jakim się wszystko rozwija i zmienia.

Przy czym wszystkie stawiane zarzuty mogą być zasadne, ale nie muszą. Kluczowa będzie realizacja programu i wyczucie.

Beata Ebert

Autor: Beata Ebert

Mówią mi Beti, ale to niewiele mówi. „Gleba” byłaby ksywą znaczącą. Bo jakoś tak silnie ciągnie mnie do ziemi i trudno mi utrzymać pion. Często sprawdzam, czy chodnik jest właściwie wypoziomowany. Kiedy dopuszczą konkurencję sportową: bicie głową o glebę, zdobędę medal. Z ziemniaka.
Możesz zobaczyć mnie, jak trzymam klasę, klęczącą przed drzwiami, lodówką, śmietnikiem czy kasą.

Lubię składać słowa i stykać znaczenia. Nieumiejętność liczenia zmusza mnie do płacenia kartą.

Każde wyjście to dla mnie wyprawa. Do dżungli. W nocy. Bez maczety. Z chińskim przewodnikiem.

Nie pójdę do nieba, bo boję się schodów i wysokości. Winda akurat będzie pewnie w naprawie. Mogę smażyć się w piekle. Ale tylko na głębokim oleju. I jeżeli obok będzie smażyć się karkóweczka.

Gdybym powiedziała, że nie biegam, skłamałaby: nigdy nawet nie biegłam. Ale mówię biegle. Po pongielskiemu.

Jeśli chcesz mnie lepiej poznać, zatrzymaj się albo idź obok mnie. Nie wyprzedzaj, bo nie zdołam Cię dogonić. Nie idź też za mną, bo oboje się zgubimy. Możesz mnie czasem podwieźć. Ale nie zawieść ani zwodzić.

Jeśli chcesz pokazać mi, że mnie lubisz, daj mi swój czas. Nie próbuj pomóc, próbuj zrozumieć. I bądź cierpliwy.

Kojarzysz taką nalepkę na paczkach i przesyłkach: „Uwaga, szkło!”? Ja powinnam nosić taką z napisem: „Uwaga, czujący człowiek!.” Przez to proszę, zostaw ostre słowa, uszczypliwe komentarze i szpile przed wejściem na ten blog, a wszystkim nam będzie tu dobrze i bezpiecznie.