Na schodach przy wejściu do PKiN nie ma poręczy. Jest winda zewnętrzna. Któregoś razu chciałam skorzystać z tej windy i kiedy już byłam w środku, okazała się zepsuta. Korzystając z przycisku alarmowego, próbowałam zawiadomić obsługę. Odezwał się pan.
Mówię: Dzień dobry, winda nie działa. Utknęłam. Na to pan: Ale dlaczego pani w ogóle weszła do tej windy?
Dodam, że nie było nigdzie informacji: „Uwaga! Winda w naprawie”, czy coś takiego – sprawdziłam to potem jeszcze – dotkliwie nie było.
Poskutkowało to tym, że nie dość, że byłam zamknięta w tej windzie, to jeszcze mnie w niej zatkało. Bo ten człowiek mnie widział. Winda jest przeszklona.Nie pamiętam, jak dalej potoczyła się rozmowa. Nie mogłam tego człowieka zignorować i odejść, jak to robię zwykle, kiedy poziom świadomości i taktu ludzi mnie poraża, przeraża i przytłacza. Musiałam z nim dalej rozmawiać, żeby mógł mnie uwolnić.
Ale to nie jest jeszcze sedno tego wpisu. Chcę mówić o czymś innym. Mianowicie, później opowiedziałam o tej sytuacji komuś bliskiemu. W reakcji usłyszałam:
On sam jest chyba niepełnosprawny, ten człowiek
Ja rozumiem, że wypowiadający te słowa chciał wyrazić swoje oburzenie, że jak można w ogóle tak powiedzieć. Przez to chciał okazać mi wsparcie i pokazać, że obchodzi go to, co mi się przytrafia, nie pozostaje obojętny. Przekaz miał wyjść pozytywny i takim miałam go odebrać.
Ale jednocześnie użył słowa „niepełnosprawny”, którym ja się określam, jak wyzwiska. Stając w mojej obronie, użył mnie przeciwko mnie. Chciał obrazić pana od windy, podkreślić jego nieudolność. Niepełnosprawny użyty w powyższym zdaniu to w domyśle głupi, gorszy. Od razu widać, ze niedobrze być niepełnosprawnym. Niepełnosprawni nie są w stanie dobrze ocenić sytuacji i zareagować adekwatnie. Tak sumie nikt nie chciałby znaleźć się w tej grupie osób.
Jednak gdybyś się w niej jakoś znalazł, doświadczając któregoś z licznych „uroków” życia, albo zwyczajnie nieuniknionej starości, to nie chciałbyś – gwarantuję Ci – żeby myślano o Tobie, jak o kimś niedorobionym.
Jestem przekonana, że komentujący świadomie nie chciał tego wszystkiego powiedzieć. Lubi mnie i ceni, wiem to. To tylko pokazuje, jak głęboko w podświadomości mamy zakorzenione pewne schematy myślenia i jak automatycznie po nie sięgamy w sytuacjach stresu, kryzysu czy presji.
Ostatnio też w związku z napiętą sytuacją społeczno-polityczną powstają memy, gdzie jeden z miłościwie nam panujących, nazywany jest karłem. Nie będę umieszczać, żeby nie popularyzować, ale zacytuję: „Siedzimy tutaj już kilka godzin, a ten karzeł nie zrobił jeszcze ani jednej zabawnej sztuczki” Ipod napisem ta znana twarz. Widać to tu już chyba najwyraźniej, że celem jest obraza rządzącego i zdyskredytowanie go. Ale rykoszetem dostają osoby niskorosłe. Umacnia się przez to przekonanie, że nie należy ich traktować poważnie, że istnieją tylko po to, żeby się z nich śmiać. Ogólnie to powinno się ich oglądać tylko w cyrku. Boli mnie to za nich.
Ale żeby nie tworzyć wrażenia, że my, osoby z niepełnosprawnością, tacy jedyni pokrzywdzeni, dodam kilka przykładów, śmigających w tę i we w tę określeń, dotyczących też innych grup społecznych:
„Nie zachowuj się jak baba”
„Prowadzisz jak baba”
„Chłopcy już tak mają”
„Ale pedalski kolor.”
Żeby wymienić tylko to, co od razu przychodzi do głowy.
Proponuję sobie robić czasem ćwiczenia z myślenia i zastanowić się, jaki przekaz kryje się za podobnymi, szeroko używanymi, frazesami.