Kategorie
Wszystkie wpisy

Czego o mnie nie wiecie. Nietypowe fakty

  1. Jako dziecko przez dłuższy okres bardzo bałam się, że moi rodzice umrą. Płakałam. Nie spałam w nocy. Nasłuchiwałam, czy oddychają. Nie mówiłam im tego, bo nie chciałam, żeby oni też się bali. Pamiętam, że bardzo uspokajało mnie chrapanie taty, bo byłam wtedy pewna, że oddycha. Rodzice głowili się, co mi jest. Wszystko wydawało się w porządku, fizycznie nic mi nie dolegało. W akcie desperacji wezwali szeptuchę. Rozlewano mi jajko nad głową, palono gromnicę, sprawdzano, czy nie mam żyły wodnej w pokoju, jakieś elementy egzorcyzmów też w tym były. Nie wiem do końca, skąd ten strach. Gdzieś przeczytałam, że to są rozwojowe lęki i każde dziecko przez nie przechodzi, tak jak każde dziecko w jakimś momencie bardzo boi się ciemności. Ale nie nad każdym odprawia się egzorcyzmy, dlatego o tym mówię. Ta pani już nie żyje. W tym momencie nie znam żadnej szeptuchy. BARDZO żałuję.
  2. Jako dziecko wolałam przebywać w otoczeniu babć i dziadków, niż dzieci. Pewnie dlatego, że dzieciaki są bardzo sprytne, ruchliwe i głośne, a ja nigdy taka nie byłam. Chyba urodziłam się już stara. Miałam taką sąsiadkę-babcię, której często nosiłam mleko. Mieszkała już wtedy sama. Kiedy przychodziłam, zawsze czytała mi Biblię. Była Świadkiem Jehowy, więc powtarzała mi za każdym razem: „już niedłużeczko, kochanieńka, niedłużeczko, doczekamy się. Nie będzie już chorób i cierpienia. Będziemy razem się wygrzewać w wiecznym słońcu i nikt nie będzie już głodny ani zmarznięty.” Tymi słowami, w tej kolejności. Tak ją lubiłam, że cieszę się, że nie zostałam Świadkiem Jehowy. Ale na pewno mam to po niej, że lubię czytać Biblię. Nie udało mi się jeszcze przeczytać w całości, ale każdego roku jest to moje postanowienie noworoczne. Jak przeczytam, to będę mogła mówić, że wiem, w co nie wierzę. Oglądałyśmy jeszcze razem Modę na Sukces i Teleexpress. Włączała telewizor tylko dla tych dwóch programów. Pachniała starością, moczem i plackami ziemniaczanymi. Nie przeszkadzało mi to.
  3. Nie przeczytałam jeszcze całej Biblii, ale przeczytałam już cały słownik. Angielski. Jednojęzyczny. Od pierwszej do ostatniej strony. Co wcale nie oznacza, że go znam na pamięć, czy że mam bogate słownictwo. Nie. Obiektywnie patrząc, nic mi to nie dało. Jednak do tego stopnia lubię słowniki, że nie uważam tego za stratę czasu, tylko za przyjemność wartą każdej minuty.
  4. Miałam w życiu okres, kiedy lubiłam biografie i wyłuskiwałam z nich ostatnie słowa, kolekcjonowałam je. Moje ulubione to te Juliana Tuwima, które zapisał podobno na kartce tuż przed śmiercią: „Dla oszczędności, zgaście światło wiekuiste, gdyby mi miało kiedyś zaświecić.”
  5. To zbieranie ostatnich słów wynikało z mojej fascynacji śmiercią. Interesowało mnie, co ludzie myślą chwilę przed. Czy mają świadomość umierania, czego żałują, czy doznają oświecenia, czy gdzieś idą, czy pochłania ich tylko czarna czeluść. Teraz też często myślę o śmierci. Lubię też Święto Zmarłych.
  6. Bardzo boję się starości i nie chciałabym jej dożyć. Urodziny są dla mnie bardzo trudne. Na pewno niczego wtedy nie świętuję. Kiedy mi ludzie życzą „sto lat”, to zastanawiam się, czy aby na pewno dobrze mi życzą. Wiem, że będę wtedy dwa razy bardziej niesprawna, wręcz niedołężna. Ci, którzy mnie znają, nie kierują do mnie tych słów.
  7. Powiedziawszy to wszystko, wiem, że nigdy nie podejmę próby samobójczej. Mam silnie przekonanie, że zrobiłabym to bardzo nieudolnie, co by tylko pogorszyło mój stan i sytuację. Mimo to, chciałabym być do końca życia na tyle sprawna i świadoma, by móc to zrobić. Bardzo nie chcę wegetować i być zdana całkowicie na innych.
  8. Poruszam się bardzo wolno, mimo to prawie w ogóle się nie spóźniam. Chyba że się zgubię. Albo zdarzy mi się jakiś dziwny wypadek, np. przygniecie mnie rower i nie będę mogła się uwolnić. Albo utknę przytrzymana przez świerk. Wiecie, jak świerki ładnie pachną, jak się człowiek zacznie z nimi szarpać? Przepięknie!
  9. Jak się spóźniam to przez takie wypadki i nigdy się z tego nie tłumaczę ani nie opowiadam, co się stało. Wydaje mi się to takie nierealne, że nikt by mi nie uwierzył. Jak ktoś kiedyś dopytywał, czemu się spóźniłam, to powiedziałam, że to dlatego, że nie wiedziałam, czy chcę tu być. Bo wydawało mi się to bardziej prawdopodobne niż to, co się zdarzyło naprawdę.
  10. W moich snach jestem pełnosprawna. Albo nie używam kul w ogóle, albo je niosę w ręku, jakbym je miała komuś dać czy zapakować do samochodu. Chciałam opanować świadome śnienie, żeby wpływać na przebieg moich snów i decydować, co w nich jest, żebym się sama w nich częściej pojawiała. Jednak bardzo się przez te ćwiczenia nie wysypiałam, a ja bardzo potrzebuję dużo dobrego snu, żeby jakoś funkcjonować, więc zaprzestałam.
  11. Nie robię planów na przyszłość. Lubię mieć zaplanowany przebieg dnia i jakieś wyjścia, żeby wiedzieć, ile czasu na co potrzebuję, ale w ogóle nie myślę o tym, co będzie za miesiąc, rok czy 5 lat. Jak już ktoś mnie zmusi do zrobienia takich planów, to się do nich nie przywiązuję, nie traktuję poważnie. Dla mnie to abstrakcja, przecież wszystko może się zmienić. Nie mam też marzeń.
  12. Całe życie towarzyszą mi psy. Jak miałam może 4 lata, poszłam za tatą na kolanach (wtedy tylko raczkowałam) na pole przez las. Mama robiła w tym czasie obiad w domu i myślała, że bawię się w piaskownicy. Znaleźli mnie dzięki psom, które ze mną były. Zgubiłam wtedy but, ale nie wiedziałam, że sama się zgubiłam. Nie bałam się. Po wszystkim opowiadałam , jakie to w lesie są wysokie drzewa i jak te szyszki bardzo kłują.
  13. Nie lubię podróżować. Turysta ze mnie żaden. Tak bardzo skupiam się na tym, żeby gdzieś dojść i się przy tym nie przewrócić i nie zgubić, że nie zauważam niczego po drodze ani wokół siebie. Zwiedzanie mnie w ogóle nie cieszy. Potem pamiętam nic albo niewiele. Do tego mam bardzo silną chorobę lokomocyjną, a wielogodzinna jazda mnie złości i irytuje. Cieszą mnie za to podróże w książkach albo filmach. Nie mam z tego powodu poczucia straty.
  14. Technologia mi nie ułatwia życia. Ona mi je umożliwia. Działam głównie w internecie: w życiu pracowałam w większości zdalnie, robię zakupy przez internet, korzystam z kultury przez internet, nawet książek papierowych nie kupuję, jeśli nie jest to konieczne.
  15. Dlatego nie mogłabym nagrywać Youtube’a. Nie mam półki z książkami na tło.;)
Beata Ebert

Autor: Beata Ebert

Mówią mi Beti, ale to niewiele mówi. „Gleba” byłaby ksywą znaczącą. Bo jakoś tak silnie ciągnie mnie do ziemi i trudno mi utrzymać pion. Często sprawdzam, czy chodnik jest właściwie wypoziomowany. Kiedy dopuszczą konkurencję sportową: bicie głową o glebę, zdobędę medal. Z ziemniaka.
Możesz zobaczyć mnie, jak trzymam klasę, klęczącą przed drzwiami, lodówką, śmietnikiem czy kasą.

Lubię składać słowa i stykać znaczenia. Nieumiejętność liczenia zmusza mnie do płacenia kartą.

Każde wyjście to dla mnie wyprawa. Do dżungli. W nocy. Bez maczety. Z chińskim przewodnikiem.

Nie pójdę do nieba, bo boję się schodów i wysokości. Winda akurat będzie pewnie w naprawie. Mogę smażyć się w piekle. Ale tylko na głębokim oleju. I jeżeli obok będzie smażyć się karkóweczka.

Gdybym powiedziała, że nie biegam, skłamałaby: nigdy nawet nie biegłam. Ale mówię biegle. Po pongielskiemu.

Jeśli chcesz mnie lepiej poznać, zatrzymaj się albo idź obok mnie. Nie wyprzedzaj, bo nie zdołam Cię dogonić. Nie idź też za mną, bo oboje się zgubimy. Możesz mnie czasem podwieźć. Ale nie zawieść ani zwodzić.

Jeśli chcesz pokazać mi, że mnie lubisz, daj mi swój czas. Nie próbuj pomóc, próbuj zrozumieć. I bądź cierpliwy.

Kojarzysz taką nalepkę na paczkach i przesyłkach: „Uwaga, szkło!”? Ja powinnam nosić taką z napisem: „Uwaga, czujący człowiek!.” Przez to proszę, zostaw ostre słowa, uszczypliwe komentarze i szpile przed wejściem na ten blog, a wszystkim nam będzie tu dobrze i bezpiecznie.