Sytuacja w tramwaju: starsza pani, która dopiero co wsiadła, rozgląda się i widząc, że nikt nie ustępuje jej miejsca, głośno komentuje, patrząc na mnie:
– Jaka ta młodzież jest niewychowana! Zatopi się w tych telefonach, nałoży słuchawki na uszy i świata poza sobą nie widzi!
Siedziałam akurat tak, że kule były wciśnięte w kąt i miałam większą torbę, która położona na nich, dodatkowo je zakrywała. Przez to, zdaje się, pani ich nie zauważyła. Ale założyła z góry, że nie potrzebuję siedzieć. Bo młodo wyglądam, mam ułożoną fryzurę i słuchawki w uszach.
Wyjaśniłam, że nie mogę stać. (poziom asertywności już wcale nie zerowy, co mnie cieszy) Przeprosiła.
W głowach wielu ciągle żywe jest wyobrażenie osoby niepełnosprawnej jako przykutej do wózka, okutanej kocem, w za dużym dresie i o płci trudnej do określenia.
Tymczasem nie ma jednego spójnego obrazu osoby z porażeniem mózgowym, z niepełnosprawnością w ogóle.
Są rodzaje niepełnosprawności, których nie widać, ale brak widocznych oznak nie wyklucza tego, że ktoś może nie móc bez problemu dłużej stać, czy pokonywać pieszo większych odległości.
Kiedy widzisz osobę, która jednego dnia chodzi z laską, drugiego bez, nie oznacza od razu, że udaje, żeby skorzystać z miejsca parkingowego. Albo wyłudzić zasiłek. Może oznaczać to tylko tyle, że jeden dzień różni się od drugiego choćby poziomem zmęczenia czy bólu, które poważnie ograniczają możliwość poruszania się. Wszyscy miewamy lepsze i gorsze dni. Nie zakładajmy od razu najgorszego scenariusza i nie posądzajmy o złe intencje.
Dlatego kiedy ktoś ustępuje mi miejsca, nawet bardzo młody, to zawsze pytam, czy pan/pani na pewno może stać. Bo po sobie wiem, że niektórzy wolą ustąpić miejsca, wstać i ryzykować upadkiem, niż wyjść na niewychowanych. Samej mi się to zdarzyło. W sensie widząc starszą i niepełnosprawną osobę, wstawałam. W głowie następowała mi szybka kalkulacja: pani jest starsza i z niepełnosprawnością, ja mam tylko niepełnosprawność. Jest rura, poradzę sobie. Tyle że później nam obu było głupio i niezręcznie, bo pani potem nie umiała przestać mnie przepraszać, że nie zauważyła. Nawet mój uśmiech i zapewnienia, że się cieszę, że nie zawsze jest to pierwsza rzecz, jaką ludzie zauważają, nie pomogły. Już tego nie robię, tylko tłumaczę, że nie mogę ustąpić miejsca
Lekcja z tych sytuacji dla Ciebie i mnie:
Jeżeli znasz jedną osobę z MPDz albo inną niepełnosprawnością i wiesz, jakie ma możliwości i ograniczenia, to znasz jedną. I jeden ich zestaw.
Nie rób uogólnień, nie rozciągaj na każdego, nie zakładaj niczego z góry. Szczególnie zdolności i umiejętności. Bo te bywają bardzo różne, nawet kiedy dzielimy tę samą diagnozę.